Ronald Harwood

Kwartet

Reżyseria: Edward Wojtaszek

Premiera: 10 maja 2015, Duża Scena


Akcja „Kwartetu” toczy się w domu spokojnej starości dla muzyków – o ile można mówić o spokoju, gdy w jednym miejscu przebywa tylu artystów. Większość z nich to gwiazdy światowej sławy, wciąż przyzwyczajone do niezwykłości artystycznego życia. Wśród tych wyrazistych osobowości poznajemy trójkę dobrych przyjaciół, Rega Cissy i Willa, niegdyś śpiewaków. Łączą ich piękne wspomnienia i niesłabnący z wiekiem humor, ale też drobne dziwactwa. Spokojnie upływające chwile burzy nieoczekiwane pojawienie się byłej żony Rega, divy operowej Jean Horton. Nie dość, że psuje ich relacje, to jeszcze krzyżuje plany, ponieważ nie chce wziąć udziału w obowiązkowym występie – kwartecie z Rigoletta Verdiego, w którym cała czwórka święciła w młodości triumfy. Przygotowania do ostatniego wspólnego koncertu stają się dla emerytowanych śpiewaków pretekstem zarówno do wspominania lat świetności i poplątanego życia osobistego, jak i ukazania życia artystów, pełnego sukcesów w blaskach fleszy, ale też porażek w gorzkiej samotności.

„Kwartet” wywołuje śmiech, wzruszenie, nie zostawia nas z niczym. Swoim językiem, dowcipem i barwnymi postaciami zyskał wiernych widzów na całym świecie. Dramat Ronalda Harwooda, scenarzysty m. in. „Pianisty” Romana Polańskiego, został przeniesiony także na ekrany kinowe.


Wykonawcy finałowego kwartetu z „Rigoletta”: Dyrygent: Richard Bonynge Orkiestra: London Symphony Orchestra Śpiew: Huguette Tourangeau, Joan Sutherland, Luciano Pavarotti, Sherrill Milnes

Udział biorą: Ewa Pietras, Jolanta Teska, Jarosław Felczykowski, Michał Marek Ubysz.

Fotografie: Wojtek Szabelski

Czas trwania: 2 godziny (z przerwą)

Muzykę do spektaklu nagrał zespół w składzie: Andrzej Wyrwicki (kontrabas), Mariola Majrowska (skrzypce), Krzysztof Blek (altówka), Beata Wiącek-Felczykowska (wiolonczela).

Licencja na wydanie utworu została wydana przez Stowarzyszenie Autorów ZAiKS.

Recenzja:

Spektakl jest ujmującą i pocieszającą opowieścią o starości – nasi bohaterowie wierzą, że ciało starzeje się i umiera, ale duch zawsze pozostaje młody. Porzucają jednak starczą gorycz – wolą nabijać się z upływającego czasu. Nasi śpiewacy kpią ze swoich automatyzmów, nie pozwalają sobie na rozpamiętywanie przeszłości. Mimo że ich zawód nieustannie obracał się wokół młodości, godzą się na swój los. Ostatnia scena, w której źle umalowani, starzy i kulawi udają, że śpiewają fragment z wielkiego dzieła Verdiego, jest w istocie pochwałą życia.” 

Grzegorz Giedrys, „Gazeta Wyborcza” – Toruń nr 112, 15.05.2015.

Newsletter

Tylko ciekawe wiadomości

Zapisz się na nasz newsletter. Wysyłamy wiadomości z nowym repertuarem i nowościami w ofercie teatru, a także atrakcyjnymi zniżkami.